02 lutego 2019

Rozdzia艂 17

Dni szybko mija艂y i nie zd膮偶y艂am si臋 obejrze膰, a dzie艅 wyjazdu Artura sta艂 si臋 rzeczywisto艣ci膮. Przez ostatnie dni sp臋dzali艣my ze sob膮 ka偶d膮 woln膮 chwil臋. Zaczyna艂am si臋 przyzwyczaja膰 do obecno艣ci drugiej osoby w moim skromnym, nudnym 偶yciu. Tego dnia przyjecha艂 do mnie kilka godzin przed wyjazdem, 偶eby si臋 po偶egna膰. Le偶eli艣my na 艂贸偶ku i planowali艣my, jak odbijemy sobie Sylwestra.
— No dobrze, a co powiesz na weekend we dwoje gdzie艣 z daleka od miasta? Znam fajne miejsce, by艂em tam kilka razy z rodzicami — zaproponowa艂, bawi膮c si臋 moimi w艂osami i patrz膮c mi w oczy.
— Nie mam kasy — za艣mia艂am si臋.
— Ja mam.
— Artur, nie b臋dziesz wydawa艂 na mnie swoich oszcz臋dno艣ci, b膮d藕my rozs膮dni.
— Nie chc臋 by膰 rozs膮dny! Chc臋 tam jecha膰 i koniec, postanowione — stwierdzi艂, a gdy zobaczy艂, 偶e zaczynam protestowa膰 zakry艂 mi d艂oni膮 usta i zacz膮艂 艂askota膰. Zacz臋艂am wi膰 si臋 na 艂贸偶ku, pr贸buj膮c uwolni膰 si臋 od jego szar偶uj膮cych po moim brzuchu palc贸w. 呕eby pozby膰 si臋 d艂oni zakrywaj膮cej mi usta, wystawi艂am j臋zyk i zacz臋艂am j膮 ob艣linia膰. Oble艣ne, ale zadzia艂a艂o.
— Fuuj! — roze艣mia艂 si臋 i wytar艂 艣lin臋 w moj膮 bluzk臋.
— To nie by艂o mniej ohydne — skrzywi艂am si臋.
— C贸偶, sta艂o si臋 — odpowiedzia艂, wzruszaj膮c ramionami. 
— Dobrze, pojedziemy w to twoje miejsce.. — powiedzia艂am, przewracaj膮c oczami. Artur wyrzuci艂 obie r臋ce w g贸r臋, a nast臋pnie klasn膮艂 z podekscytowaniem.
— Ha! Zobaczysz, b臋dzie 艣wietnie.
Roze艣mia艂am si臋 tylko i patrzy艂am na jego do艂eczki powsta艂e od ogromnego u艣miechu. Po艂o偶y艂am g艂ow臋 na poduszce, zwijaj膮c si臋 w kulk臋.
— Co ja b臋d臋 robi膰 przez ca艂e dwa tygodnie? — westchn臋艂am.
— Umiera膰 z t臋sknoty za mn膮 — wzruszy艂 ramionami i r贸wnie偶 po艂o偶y艂 si臋, przyci膮gaj膮c mnie do siebie tak, 偶e nasze nosy praktycznie si臋 styka艂y.
— A tak poza umieraniem? To na pewno b臋dzie wyczerpuj膮ce, nie mog臋 tak ca艂y czas.
— Spotkasz si臋 ze swoj膮 paczk膮? Nadrobisz zaleg艂o艣ci? — zaproponowa艂.
— No tak, zapomnia艂am, 偶e s膮 jeszcze oni — wymamrota艂am zawstydzona swoj膮 beznadziejno艣ci膮.
— Audrey – najlepsza przyjaci贸艂ka jak膮 艣wiat widzia艂 — za艣mia艂 si臋.
Zakry艂am twarz d艂o艅mi i j臋kn臋艂am.
— Ale jestem okropna...
Us艂ysza艂am cichy 艣miech, a zaraz potem poczu艂am jak Artur odsuwa mi d艂onie i ods艂ania twarz, 偶eby na mnie spojrze膰. Mia艂 nieprzeniknion膮 min臋. Wodzi艂 wzrokiem po mojej twarzy, nic nie m贸wi膮c. Odsun膮艂 mi kosmyk w艂os贸w, kt贸ry niesfornie opad艂 mi na policzek. Jego kciuk sun膮艂 powoli, wyznaczaj膮c tras臋 od mojego ucha do ust. Serce dostawa艂o palpitacji, a oddech uwi膮z艂 mi w gardle. Przez par臋 sekund tylko spogl膮da艂 mi w oczy, a potem zobaczy艂am na jego twarzy moment podj臋cia decyzji. Zanim zd膮偶y艂am si臋 zastanowi膰, czego ona dotyczy, nachyli艂 si臋 i delikatnie musn膮艂 wargami moje wargi. Przestrze艅 wok贸艂 nas przesta艂a istnie膰. W tym momencie liczyli艣my si臋 tylko my. Poczu艂am jak dreszcz ekscytacji i przera偶enia jednocze艣nie, przebiega mi wzd艂u偶 kr臋gos艂upa. On jednak przysun膮艂 si臋 jeszcze bli偶ej i uj膮艂 moj膮 twarz w obie d艂onie. Spojrza艂 mi prosto w oczy i z ustami oddalonymi od moich o mo偶e nieca艂y centymetr powiedzia艂:
         — Za chwil臋 ci臋 poca艂uj臋, Audrey, prosz臋, nie ze艣wiruj, okej?
Teraz ju偶 w og贸le nie oddycha艂am. Zdo艂a艂am tylko, na oparach i pod wp艂ywem przekroczonego st臋偶enia CO2 w p艂ucach, lekko skin膮膰 g艂ow膮.
Zn贸w zbli偶y艂 si臋 do mnie i, z o wiele wi臋ksz膮 pewno艣ci膮, nasze usta si臋 spotykaj膮. Zaczyna si臋 niepozornie, lecz jednak po chwili co艣 si臋 w nim zmienia. Czuj臋 jak przesuwa j臋zykiem wzd艂u偶 miejsca, gdzie 艂膮cz膮 si臋 moje wargi, jakby prosi艂, bym wpu艣ci艂a go do 艣rodka. Rozchylam je, wydaj膮c z siebie mimowolne westchnienie. Przez ca艂e 偶ycie wyobra偶a艂am sobie sw贸j pierwszy, prawdziwy poca艂unek. Czy ten spe艂nia艂 moje oczekiwania? O tak.
K艂ad臋 si臋 na plecach, delikatnie ci膮gn膮c go za sob膮, nie przerywaj膮c ani na chwil臋. Mam wra偶enie, 偶e trwamy tak przez wiele godzin. R臋ka Artura ju偶 jaki艣 czas temu przenios艂a si臋 z moich policzk贸w na tali臋. Postanawiam wykona膰 szalony ruch i oplatam go nogami w pasie. Widz臋, 偶e spodoba艂 mu si臋 m贸j pomys艂, wi臋c przybijam sobie mentaln膮 pi膮tk臋.
Nagle drzwi do mojego pokoju otwieraj膮 si臋 z hukiem i do pokoju wkracza Alice.
Jak poparzeni odrywamy si臋 od siebie, a Artur, pr贸buj膮c ze mnie zej艣膰, nie zauwa偶a, 偶e wkracza na za w膮sk膮 cz臋艣膰 艂贸偶ka. Nie trzeba d艂ugo czeka膰, by us艂ysze膰 d藕wi臋k zderzenia si臋 jego cia艂a z pod艂og膮.
— Hmmm... — Alice przygl膮da nam si臋 z rozbawion膮 min膮 — jak widz臋 przysz艂am nie w por臋.
— My te偶 to widzimy — odpowiadam, gromi膮c j膮 wzrokiem — mo偶esz sprawdzi膰, czy nie ma ci臋 w innym pokoju? — pytam, udaj膮c 偶e nie mam poj臋cia jak czerwona w tym momencie jest moja twarz.
— Nie bardzo. Nie przysz艂am tu rekreacyjnie, Audrey.
— W takim razie streszczaj si臋, co?
— Mama kaza艂a przekaza膰, 偶e kupi艂a ci te najgrubsze podpaski, o kt贸re prosi艂a艣 — widz臋, jak chytrze spogl膮da na Artura, m贸wi膮c to.
Mimo, 偶e jestem pewna pe艂nej 艣wiadomo艣ci mojego ch艂opaka w tych sprawach i tak robi mi si臋 niesamowicie g艂upio.
— A tobie te czopki na m贸zg te偶 kupi艂a? — pytam s艂odko.
— 艢mieszne. — krzywi si臋 w przedrze藕niaj膮cym u艣miechu i wychodzi.
Wpatruj臋 si臋 par臋 sekund w miejsce, gdzie sta艂a. S艂ysz膮c jak Artur ponownie gramoli si臋 na 艂贸偶ko, postanawiam skierowa膰 na niego moj膮 uwag臋.
— Skoro wyda艂o si臋 jak cennych rzeczy zosta艂am posiadaczk膮, zgodz臋 si臋 na podzia艂 80/20. W ko艅cu, wydaj臋 mi si臋, 偶e potrzebuj臋 tych zapas贸w bardziej ni偶 ty — pr贸bowa艂am obr贸ci膰 wszystko w 偶art.
— Szczodro艣膰 to twoja g艂贸wna zaleta? — spyta艂 ze 艣miechem i po艂o偶y艂 si臋 opieraj膮c g艂ow臋 na d艂oni.
— Nie, du偶e serduszko — odpowiedzia艂am.
— Moje ostatnio narzeka na nadmiar wra偶e艅.. — powiedzia艂 opuszczaj膮c wzrok i wyg艂adzaj膮c ko艂dr臋.
— Ojej, a to czemu? — spyta艂am zdziwiona.
On westchn膮艂 ci臋偶ko i niemal偶e szeptem powiedzia艂:
— Bo kocham ci臋, Audrey Campbell.
***
Bo偶e Narodzenie zbli偶a艂o si臋 wielkimi krokami. Wsz臋dzie s艂ysza艂am ‘Last Christmas’ i inne tego typu grudniowe przeboje. W powietrzu czu膰 by艂o 艣wi膮teczn膮 gor膮czk臋. By艂 ostatni weekend przed 艣wi臋tami, a mi zosta艂 tylko tydzie艅 nauki, by rozpocz膮膰 blisko dwa tygodnie laby. Siedzia艂am w swoim pokoju, robi膮c wst臋p do bo偶onarodzeniowych generalnych porz膮dk贸w. Segregowa艂am ubrania - te, kt贸rych ju偶 nie lubi臋 pakowa艂am w karton przeznaczony dla dzieci z pobliskiego domu dziecka. Robili艣my tak co rok. Mama od ma艂ego uczy艂a nas, 偶e 艣wi臋ta to nie tylko choinka i stosy drogich prezent贸w, ale przede wszystkim czas dla rodziny i poczucie wsp贸lnoty. Wielu ludzi nie ma tyle szcz臋艣cia, co my, dlatego tak wa偶ne jest, by nie my艣le膰 tylko o sobie. Gdy pude艂ko by艂o ju偶 pe艂ne, a moja szafa zacz臋艂a w ko艅cu wygl膮da膰 zdrowo, zawo艂a艂am tat臋, by zani贸s艂 je do samochodu.
Usiad艂am na 艂贸偶ku, 偶eby zobaczy膰 co nowego w Internecie. W tym samym momencie poczu艂am wibracje, a na ekranie wyskoczy艂 znaczek nowego SMSa.
„Dalej czekam. Mo偶e jutro po szkole? Ca艂uski, dupek”
Takie wiadomo艣ci ignorowa艂am od ponad tygodnia. Nie dlatego, 偶e nie by艂am zainteresowana spotkaniem z Kacprem (wierzcie mi, BY艁AM). Po prostu nie czu艂am, by by艂o to uczciwe wzgl臋dem Artura, tym bardziej, 偶e nie doczeka艂 si臋 z mojej strony wyznania mi艂o艣ci. Rozumiecie? Mia艂am wyrzuty sumienia. Wiedzia艂am, 偶e go zrani艂am, nie odwzajemniaj膮c wyznania. Niby od razu powiedzia艂, 偶e wszystko w porz膮dku i 偶e cierpliwie poczeka, a偶 b臋d臋 gotowa, ale i tak by艂o mi z tym 藕le.
Mo偶e przesadza艂am, a Kacper po prostu chcia艂 mnie przeprosi膰 i na tym koniec? W takiej wersji wychodzi艂am na totaln膮 zo艂z臋. Ale z drugiej strony, co je艣li liczy na co艣 wi臋cej?
         Audrey, jak to si臋 sta艂o, 偶e nagle masz problemy takiego pokroju?
Od艂o偶y艂am kom贸rk臋 na szafk臋 nocn膮 i chwyci艂am za notatnik, w kt贸rym zacz臋艂am tworzy膰 rymowane 偶yczenia dla ka偶dego cz艂onka rodziny. Kiedy艣 napisa艂am takie dla mamy, potem prosili o nie wszyscy, a teraz to po prostu tradycja. Nie mog艂am jednak si臋 skupi膰, ci膮gle wracaj膮c my艣lami do czekaj膮cego na odpowied藕 SMSa.
         Na pewno chce tylko przeprosi膰. Nie b膮d藕 wyw艂ok膮, Audrey.
Ponownie chwyci艂am za telefon i szybko wystuka艂am kr贸tk膮 odpowied藕, klikaj膮c ‘wy艣lij’ zanim zd膮偶臋 si臋 rozmy艣li膰.
         Od samego rana towarzyszy艂o mi podekscytowanie pomieszane z niepewno艣ci膮. Zrobi艂am wyj膮tkowo staranny makija偶 (pokusi艂am si臋 nawet o eyeliner!) oraz wyj膮tkowo d艂ugo wybiera艂am stylizacj臋. Nic ze sob膮 nie gra艂o tak jak wyobra偶a艂am to sobie w g艂owie, wi臋c gdy by艂am ju偶 mocno sp贸藕niona, machn臋艂am z rezygnacj膮 r臋k膮 i w艂o偶y艂am ulubione, czarne rurki i ceglasty, oversizowy golf. W艂osy zgarn臋艂am w wysokiego kucyka i pop臋dzi艂am na d贸艂 w przelocie chwytaj膮c torb臋. Na 艣niadanie zosta艂o mi pi臋膰 minut, wi臋c praktycznie wepchn臋艂am ca艂膮 kanapk臋 z pomidorem do ust i z chomikowymi polikami polecia艂am na zaj臋cia.
W szkole ci膮gle przy艂apywa艂am si臋 na ci膮g艂ym traceniu w膮tku, b膮d藕 gapieniu si臋 w przestrze艅. Gdyby kto艣 zapyta艂 mnie, co robi艂am dzi艣 w szkole, nie potrafi艂abym odpowiedzie膰 na to pytanie. Zadzwoni艂 ostatni tego dnia dzwonek, wi臋c pop臋dzi艂am si臋 ubra膰 i ca艂a roztrz臋siona stan臋艂am na szkolnym parkingu rozgl膮daj膮c si臋 za znajomym Jeepem. Na placu panowa艂 chaos – wiele klas ko艅czy艂o zaj臋cia i rozchodzi艂o si臋 do dom贸w w艂a艣nie o tej porze. Stan臋艂am na uboczu ko艂o grupki dziewczyn, uwa偶nie lustruj膮c parking. Niecierpliwie postukiwa艂am nog膮 w miejscu. 
— O ja cie, dziewczyny, a co to za facet? — pisn臋艂a z przej臋ciem jedna z dziewczyn obok.
— Wygl膮da znajomo — odpowiedzia艂a druga.
— Ta, jakby z gazety, czy co艣 w tym stylu — zawt贸rowa艂a trzecia.
— O M脫J BO呕E! A czy to nie ten kole艣, kt贸ry ma ojca w wi臋zieniu? No wiecie, ten kt贸ry nie chcia艂 zaznawa膰? — powiedzia艂a nagle trzecia. Odwr贸ci艂am si臋 zaskoczona, najpierw zerkaj膮c na dziewczyny, a nast臋pnie na miejsce, w kt贸re nachalnie si臋 wpatruj膮. Szybko okaza艂o si臋, 偶e maj膮 racj臋. Na uboczu, lecz ci膮gle w dosy膰 centralnym punkcie parkingu, opieraj膮c si臋 o w贸z, sta艂 Kacper. Nonszalancko taksowa艂 spojrzeniem ka偶dego, kto go mija艂. Jakby poczu艂 m贸j wzrok, bo nagle spojrza艂 prosto na mnie, a moje serce zrobi艂o fiko艂ka. Ruszy艂am niepewnie w jego kierunku. Czu艂am na sobie zafascynowany wzrok trzech dziewczyn, lecz nie 艣mia艂am si臋 odwr贸ci膰. Kiedy znalaz艂am si臋 ko艂o niego, odchrz膮kn臋艂am i powiedzia艂am:
— Spodziewam si臋 najlepszych przeprosin w historii wszech艣wiata, skoro mia艂e艣 tyle czasu.
— Spodziewaj si臋 niespodziewanego — powiedzia艂 i wzruszy艂 barkami.
— To znaczy? — spyta艂am zdezorientowana.
On jednak zby艂 moje pytanie i ruszy艂 w stron臋 miejsca kierowcy.
— Wsiadaj — us艂ysza艂am.
Za艣mia艂am si臋 z niedowierzania i chcia艂am stukn膮膰 si臋 w czo艂o, lecz by艂 do mnie plecami i na niewiele, by si臋 to zda艂o.
— Czyli wcale nie chcia艂e艣 mnie przeprosi膰? Dobrze rozumiem?
— Nie b臋d臋 nikogo przeprasza艂 za bycie sob膮 — powiedzia艂 ponad dachem samochodu — wsiadaj.
— Chyba 偶artujesz, nigdzie z tob膮 nie jad臋 — z艂o偶y艂am r臋ce na piersi na wyraz mojego zdecydowania.
— Czyli nie chcesz si臋 dowiedzie膰, co by艂o nie tak z twoim inspirowanym moim 偶yciem opowiadaniem? — spyta艂,  robi膮c cudzys艂贸w w powietrzu przy s艂owie „inspirowany”. Tu mnie mia艂. Nie spodziewa艂am si臋 takiego obrotu sprawy. By艂am cholernie ciekawa, co takiego ma mi do powiedzenia. To mog艂a by膰 jedyna taka okazja. A kim偶e jestem, by jej nie wykorzysta膰?
J臋kn臋艂am cicho, wyra偶aj膮c tym sw贸j b贸l pora偶ki, lecz chwyci艂am za drzwi i wgramoli艂am do wn臋trza samochodu. Nawet przez my艣l mi nie przesz艂o, jak bardzo b臋d臋 potem tego 偶a艂owa膰.
_____________________________________
Cze艣膰 wszystkim!
Przepraszam, 偶e tyle to trwa艂o, ale niestety sesja-depresja poch艂on臋艂a troch臋 mojego czasu. Mam nadziej臋, 偶e teraz ju偶 wszystko wr贸ci na w艂a艣ciwe tory. 
x

1 komentarz:

  1. Nadszed艂 wi臋c czas wyjazdu Artura. Zobaczymy, jak nasza para przetrwa t臋 roz艂膮k臋. Audrey b臋dzie mia艂a przynajmniej czas na zastanowieni si臋 nad swoimi uczuciami, bo o ile Artur wydaje si臋 by膰 ich pewny, tak dziewczyna wci膮偶 si臋 waha. Niby dobrze czuje si臋 w tym zwi膮zku i jest szcz臋艣liwa, ale mo偶e czego艣 jej brakuje? Albo po prostu potrzebuje czasu, aby oswoi膰 si臋 z now膮 dla niej sytuacj膮.
    Nie ma to jak kochane rodze艅stwo. 馃ぃ Ono po prostu zawsze musi nas skompromitowa膰. Bez tego by si臋 nie oby艂o... Audrey wi臋c najad艂a si臋 troch臋 wstydu przez siostr臋, ale jako艣 z tego wybrn臋艂a.
    Kacper tak d艂ugo nie dawa艂 za wygran膮, a偶 Audrey w ko艅cu uleg艂a i zgodzi艂a si臋 na spotkanie. Co jako艣 nieszczeg贸lnie mi si臋 podoba. Z tego mo偶e nie wynikn膮膰 nic dobrego, co sugeruje koniec rozdzia艂u. Dlatego te偶 z jeszcze wi臋ksz膮 ciekawo艣ci膮 czekam na kolejny. 馃槉

    OdpowiedzUsu艅