18 pa藕dziernika 2018

Rozdzia艂 7


"Zwykli ludzie s膮 najlepsi na 艣wiecie: oto pow贸d, dlaczego B贸g uczyni艂 ich tak wielu." 
~Abraham Lincoln
***

Przez ostatni tydzie艅 d艂ugo my艣la艂am, o czym takim mog艂abym Wam na wst臋pie pomarudzi膰 (chyba dobrze mi to sz艂o do tej pory). Na szcz臋艣cie Twitter to nieko艅cz膮ce si臋 藕r贸d艂o inspiracji. Dzi艣 nadszed艂 czas, aby艣cie dowiedzieli si臋, 偶e s艂aba ze mnie patriotka. Serio, staram si臋 jak mog臋, ale to chyba nie jest mi pisane. Nie jaram si臋 meczami (ogl膮da艂am mistrzostwa w czerwcu, bo w sumie wszyscy ogl膮dali — w ekonomii nazywa si臋 to teori膮 owczego p臋du). Nie jestem nacjonalistk膮. Nie uwa偶am, 偶e nasz kraj jest lepszy od innych, ani te偶 偶e nie powinno si臋 z niego wyje偶d偶a膰. Jestem zdania, i偶 ludzie maj膮 prawo d膮偶y膰 do tego, by 偶y膰 na swoim wymarzonym poziomie. Je偶eli nie s膮 szcz臋艣liwi tu, to niech b臋d膮 szcz臋艣liwi za granic膮. Osobi艣cie nigdy nie my艣la艂am o zamieszkaniu w innym kraju. Nie czuj臋 takiej potrzeby. G艂臋boko wierz臋, 偶e znajd臋 swoje miejsce na Ziemi, za艂o偶臋 rodzin臋, sp艂odz臋 syna i posadz臋 drzewo (chocia偶 to chyba dotyczy facet贸w). Nienawidz臋 roztrz膮sania tematu wojny. Nie mog臋 znie艣膰 tego, 偶e polskie kino nie potrafi zrobi膰 filmu innego ni偶 g艂upia komedia romantyczna albo kolejny wojenny gniot. Ile偶 mo偶na? Uczcie o tym w szko艂ach, ale nie zam臋czajcie milion贸w doros艂ych.
To znaczy, 偶eby by艂a jasno艣膰 — szanuj臋, to ile ludzi po艣wi臋ci艂o swoje 偶ycie, aby teraz 艣wiat wygl膮da艂, jak wygl膮da. Chc臋 jedynie zaznaczy膰, 偶e to byli zwykli ludzie, kt贸rzy nie pusz膮 si臋 pewnie teraz w niebie, 偶e s膮 zajebi艣ci i oczekuj膮 codziennego wychwalania. Lubi臋 my艣le膰, 偶e pragn膮 by艣my po prostu nie pope艂niali tych samych b艂臋d贸w i nie doprowadzili do kolejnej takiej tragedii. Tylko z t膮 nauk膮 na b艂臋dach to ju偶 u cz艂owiek贸w r贸偶nie bywa. U mnie te偶. Dobrym dowodem na to by艂o wbiegni臋cie prosto pod samoch贸d na szkolnym parkingu w 艣rod臋 po po艂udniu, chocia偶 wiem z do艣wiadczenia, 偶e bieganie w艣r贸d aut bez u偶ywania g艂owy to nie jest najlepszy pomys艂. Pewnie liczycie na plot twist z potr膮ceniem mnie przez samoch贸d. Dzi臋ki, mi艂o z Waszej strony. Nie ma to, jak oddani czytelnicy. Musz臋 Was jednak rozczarowa膰, poniewa偶 auto zatrzyma艂o si臋 dos艂ownie centymetr od moich kolan. Jak to si臋 m贸wi? Ca艂e 偶ycie przelecia艂o mi przed oczami. Nie by艂a to jaka艣 ciekawa retrospekcja, ale jestem przekonana, 偶e lepiej 偶y膰 nudno ni偶 nie 偶y膰 w og贸le. Jako, 偶e by艂 to okres magicznego tygodnia Audrey, kierowc膮 okaza艂 si臋 by膰 Artur. Ha, tak przewidywalne, 偶e a偶 boli (czy to ju偶 czas na m贸j urlop od bloga?). Spostrzeg艂am to, gdy tylko sko艅czy艂am seans zatytu艂owany ‘moje 偶ycie’ wy艣wietlany przed oczami. Zerkn臋艂am wtedy oszo艂omiona na miejsce kierowcy. On wygl膮da艂 na totalnie przera偶onego. Nie ruszali艣my si臋 przez chwil臋, sama nie wiem czemu. Tak wysz艂o.
W ko艅cu podrepta艂am sztywno do drzwi pasa偶era, otworzy艂am je i zdoby艂am si臋 na pytanie:
— S艂uchaj, mo偶emy prze艂o偶y膰 moj膮 艣mier膰 pod ko艂ami na jutro? Zn贸w mi zimno i mokro, a ty stajesz si臋 specjalist膮 od naprawiania tej sytuacji... — nie doczeka艂am si臋 nawet spojrzenia. Artur siedzia艂 sztywno z d艂o艅mi mocno zaci艣ni臋tymi na kierownicy. Nie chcia艂am dalej mokn膮膰, wi臋c sama zdecydowa艂am, 偶e wsi膮d臋. W 艣rodku od pewnego czasu pracowa艂 nawiew, wobec tego zd膮偶y艂o si臋 zrobi膰 dosy膰 ciep艂o. Wystawi艂am zmarzni臋te d艂onie na dzia艂anie ciep艂ych podmuch贸w. Poczu艂am si臋 niezr臋cznie, dlatego jedn膮 r臋k膮 d藕gn臋艂am Artura w udo. Spojrza艂 na mnie nieobecnym wzrokiem.
— Oj ogarnij si臋, nic si臋 nie sta艂o. Zahamowa艂e艣. Mia艂am farta. Czy mo偶esz zawie藕膰 mnie do domu? — spyta艂am spokojnym g艂osem, staraj膮c si臋 za艂agodzi膰 sytuacj臋. On tylko zmarszczy艂 brwi i powoli ruszy艂 z miejsca. Nie odzywali艣my si臋 ca艂膮 drog臋, a ja czu艂am coraz wi臋ksze zdenerwowanie. Kiedy w ko艅cu podjechali艣my pod m贸j dom, uszcz臋艣liwiona chwyci艂am za klamk臋, aby jak najszybciej zwia膰. Poczu艂am nag艂y u艣cisk na ramieniu. To jego d艂o艅 mocno chwyci艂a mnie, zatrzymuj膮c na miejscu. Patrzy艂 na mnie gniewnym wzrokiem. 
Oj — pomy艣la艂am.
— Zdajesz sobie spraw臋 z tego, co mog艂oby si臋 sta膰, gdybym nie zd膮偶y艂 zahamowa膰? — zapyta艂 przera偶aj膮co spokojnym g艂osem, kt贸ry nie pasowa艂 do wyrazu oczu.
— Ale zahamowa艂e艣. Nic si臋 nie sta艂o — odpowiedzia艂am lekcewa偶膮co. Chcia艂am, 偶eby przesta艂 si臋 wreszcie tak przejmowa膰.
— Kurwa, Audrey! Mog艂em ci臋 zabi膰, a ty m贸wisz, 偶e nic si臋 nie sta艂o? 呕arty sobie robisz?!
Nie wiedzia艂am, co odpowiedzie膰, wi臋c odwr贸ci艂am g艂ow臋, spogl膮daj膮c za okno. Nerwowo bawi艂am si臋 r臋kawami p艂aszcza. Artur g艂o艣no westchn膮艂 i dynamicznie przeczesa艂 w艂osy r臋k膮. Zrobi艂o mi si臋 przykro, 偶e jest wkurzony przeze mnie.
— Przepraszam... naprawd臋 mi przykro — wymamrota艂am z pochylon膮 g艂ow膮 — przez ten deszcz i ch艂贸d nie zwraca艂am uwagi na to, czy kto艣 jedzie.
— A tak w og贸le, to co robi艂a艣 w szkole o tak p贸藕nej porze? Zaj臋cia ju偶 dawno si臋 sko艅czy艂y.
— Mam ko艂o programowania... — nie wiem czemu, ale zrobi艂o mi si臋 g艂upio, 偶e jestem takim nerdem. Ale hej! Przecie偶 w sumie dyplomatycznie mnie wywalili, wi臋c mo偶e nie a偶 takim?
— Programujesz? — zdziwi艂 si臋 Artur.
— Ju偶 nie. Wywalili mnie dzi艣. To znaczy uprzejmie zaproponowano mi zmian臋 ko艂a zainteresowa艅 w trosce o moje samopoczucie na zaj臋ciach — u艣miechn臋艂am si臋 krzywo. G艂upio by艂o m贸wi膰 otwarcie o pora偶kach, ale w tej sytuacji musia艂am czym艣 zby膰 pogadank臋 na temat ostro偶no艣ci i tak dalej. Artur wygl膮da艂 na troch臋 zdziwionego i rozbawionego. Mia艂am nadzieje, 偶e szybko przejdzie mu z艂o艣膰 na mnie. W domu czeka艂 na mnie referat dla Zmarchy, kt贸ry jak na razie sk艂ada艂 si臋 tylko ze strony tytu艂owej, dlatego wzi臋艂am swoj膮 torb臋 i ponownie chwyci艂am klamk臋. Odwr贸ci艂am si臋 jeszcze, aby podzi臋kowa膰 za szoferowanie.
— Gdzie ci si臋 tak 艣pieszy? Taki zabiegany cz艂owiek jeste艣? — spyta艂.
Wyt艂umaczy艂am mu w skr贸cie, co mnie czeka, a on g艂o艣no si臋 roze艣mia艂.
— Nie uwierzysz jakie szcz臋艣cie ci臋 dzi艣 spotka艂o. Tak si臋 sk艂ada, 偶e ca艂y tamten rok mia艂em rozszerzon膮 chemi臋 z Suszy艅sk膮. T臋 bab臋 lubi ju偶 chyba tylko liga ochrony przyrody.
Za艣mia艂am si臋 i pokiwa艂am mu na zgod臋.
— Wi臋c wiesz co mnie czeka — odpowiedzia艂am smutnym, dramatycznym g艂osem.
— Poczekaj na to, co us艂yszysz dalej. Ot贸偶, pisa艂em referat na bardzo podobny temat. Mam go na laptopie. Wystarczy, 偶e troch臋 pozmieniasz i gotowe. Mog臋 ci nawet pom贸c, je艣li nie masz nic przeciwko... — mia艂am wra偶enie, 偶e zaraz us艂ysz臋 niebia艅ski ch贸r i fanfary jednocze艣nie.
— Jaja sobie robisz?! Nawet nie wiesz, jak mnie teraz uszcz臋艣liwi艂e艣 cz艂owieku! — krzykn臋艂am zachwycona.
***
           Jak wiele mo偶e wydarzy膰 si臋 w ci膮gu tygodnia? W moim przypadku zdecydowanie za du偶o. Po incydencie z Kacprem chodzi艂am lekko oderwana od rzeczywisto艣ci. Zastanawia艂am si臋 jak to jest, 偶e przez ca艂e 偶ycie nic si臋 nie dzieje, a tu nagle pojawiaj膮 si臋 jeden z drugim i ca艂y porz膮dek 艣wiata zostaje zburzony. Jedyn膮 rzecz膮, kt贸r膮 by艂am w stanie robi膰 z pe艂nym zaanga偶owaniem, to le偶enie i analizowanie mojej dziwnej sytuacji. Kacper jest czaruj膮cy i tajemniczy. To chyba wpisane jest w natur臋 kobiet, 偶e lec膮 do z艂ych ch艂opc贸w, jak 膰my do 艣wiat艂a. By艂am ciekawa, co przede mn膮 ukrywa. Nie obchodzi艂o mnie w艂asne bezpiecze艅stwo. Ba! Nawet przez my艣l mi nie przesz艂o, 偶e mo偶e on by膰 dla mnie jakiegokolwiek rodzaju zagro偶eniem. Chcia艂abym porozmawia膰 z nim jeszcze raz, lecz opr贸cz imienia nie wiedzia艂am o nim niczego. O ironio on wiedzia艂 o mnie ca艂kiem sporo — gdzie mieszkam, jak si臋 nazywam, jak wygl膮da moja mama.. Przyznacie, 偶e to ca艂kiem powa偶ny pakiet informacji. Mo偶liwe, 偶e ju偶 wi臋cej go nie zobacz臋.
C贸偶, zostaje jeszcze Artur. O nim te偶 nic nie wiem, opr贸cz tego, 偶e chodzi do mojego liceum i 偶e jest rok starszy. On r贸wnie偶 wie gdzie mieszkam. Czy ja w dwa dni zd膮偶y艂am wpu艣ci膰 do domu dw贸ch randomowych facet贸w? Gdyby mama wiedzia艂a ju偶 bym nie 偶y艂a. Swoj膮 drog膮 historia, kt贸r膮 postanowi艂am jej sprzeda膰 wysz艂a ca艂kiem przekonuj膮co. Wed艂ug niej Kacper to brat kole偶anki z klasy, kt贸ra sama jest beznadziejna z matmy, wi臋c poprosi艂a o pomoc dla niego. Brzmi normalnie i wiarygodnie, co nie? Natomiast o Arturze nie wspomnia艂am nawet s艂owem. Czego rodzice nie wiedz膮 to ich nie zaboli, a ja b臋d臋 偶y膰 dalej. Artura przelotnie widywa艂am na szkolnym korytarzu. Brakowa艂o mi odwagi, 偶eby podej艣膰 i si臋 przywita膰, wi臋c tylko zerka艂am i szybko odwraca艂am g艂ow臋, gdy widzia艂am, 偶e on r贸wnie偶 na mnie patrzy. By艂o w tym co艣 ekscytuj膮cego (no wiecie.. wzbudza膰 w kim艣 zainteresowanie i w og贸le). Z tym jeszcze sobie radzi艂am. W ko艅cu nie wymaga艂o to kontaktu ani rozmowy (to ju偶 wy偶szy skill komunikacji mi臋dzyludzkiej, kt贸rego nie mog臋 wbi膰 od..  no..  lat). Za ka偶dym razem, gdy spotykali艣my si臋 wzrokiem mi臋k艂y mi kolana. Nigdy nie uwa偶a艂am, 偶e ten tekst jest jaki艣 specjalnie wiarygodny, a tu prosz臋 bardzo – to偶 to czysty fakt. Z reszt膮, zacz臋艂am rozwa偶a膰, czy cz臋stotliwo艣膰 z jak膮 widuj臋 go na przerwach ju偶 nie zd膮偶y艂a mi ich trwale uszkodzi膰.
By艂 czwartek. Bieg艂am sp贸藕niona na spotkanie z Laur膮 — drug膮 i ostatni膮 dziewczyn膮 w naszej nerdowej ekipie. Jest ona troch臋 wy偶sza ode mnie. Po swojej mamie odziedziczy艂a pi臋kne blond w艂osy, kt贸re 艂agodnie opadaj膮 jej falami na ramiona. Ostatnio zrobi艂a sobie niebieskie pasemka. My艣la艂am, 偶e b臋d臋 mia艂a si臋 z czego nabija膰, ale niestety si臋 myli艂am. Wygl膮da艂a jeszcze 艣liczniej i nie by艂o osoby, kt贸ra by si臋 za ni膮 nie obejrza艂a. Wcale jej nie zazdro艣ci艂am. Bycie w centrum uwagi to m贸j g艂贸wny egzystencjalny koszmar. Um贸wi艂y艣my si臋 w McDonald’s. Nied艂ugo zaj臋艂o mi wychwycenie jej wzrokiem. By艂a ubrana w oczojebn膮, pomara艅czow膮 bluzk臋 z kr贸tkim r臋kawem. Podchodz膮c bli偶ej przeczyta艂am, 偶e widnieje na niej napis „bez tej koszulki te偶 wygl膮dam ca艂kiem nie藕le”. Za艣mia艂am si臋 pod nosem i pokr臋ci艂am g艂ow膮 z niedowierzaniem.
         — Cze艣膰 wariatko. D艂ugo na mnie czekasz? — powiedzia艂am rozsiadaj膮c si臋.
         — Wystarczaj膮co, by zacz膮膰 planowa膰 znoszenie tu jajek — odpowiedzia艂a marszcz膮c nos.
         — Ale na szcz臋艣cie warto na mnie czeka膰, bo mam wyj膮tkowo du偶o do opowiedzenia. Zobaczy艂am w jej oczach b艂ysk zaciekawienia i podekscytowania. Zacz臋艂am opowiada膰. Po kilkunastu minutach wyk艂adu jaki odstawi艂am, opar艂am si臋 i czeka艂am na s膮d ostateczny. Wlepi艂am wzrok w Laur臋 z wyczekuj膮c膮 min膮. Wygl膮da艂a, jakby zobaczy艂a nasz膮 dyrektork臋 na traktorze.
— Tyle na raz, a ty jeszcze nie masz ataku paniki? Wow. I czemu m贸wisz dopiero teraz?! SMSy, Facebook — przypomn臋 ci, 偶e to dalej funkcjonuje.
Przyznam, 偶e nie jestem osob膮, kt贸ra od razu my艣li o pisaniu do kogo艣, gdy co艣 si臋 stanie. Pomimo, 偶e tworzymy jak膮艣 grupk臋 i czasem si臋 spotkamy, nigdy nie czu艂am si臋 silnie z nimi zwi膮zana. Nie mam najlepszej przyjaci贸艂ki, z kt贸r膮 chodzi艂abym na plotki, czy zakupy (zak艂adam, 偶e to robi膮 kobiety maj膮ce BFF). Ani Kornelia ani Laura nie by艂y mi na tyle bliskie, bym by艂a sk艂onna dzieli膰 si臋 z nimi informacjami z mojego 偶ycia. W obecnej sytuacji znalaz艂am si臋, poniewa偶 sama nie wiedzia艂am, jak mam si臋 zachowa膰. Potrzebowa艂am rady zwyk艂ej laski bez upo艣ledzenia spo艂ecznego. Zdziwi艂o mnie, 偶e Laura wie o moich wewn臋trznych problemach sugeruj膮c atak paniki. Widocznie jestem chodz膮cym nieszcz臋艣ciem. Gdy zauwa偶y艂a, 偶e przygl膮dam jej si臋 nic nie m贸wi膮c przewr贸ci艂a oczami.
 — Co myszko? My艣lisz, 偶e nikt z nas nie wie?
         — Czego? — zapyta艂am zaniepokojona.
— 呕e wola艂aby艣 poliza膰 obszczan膮 desk臋 w makowym kiblu ni偶 si臋 uspo艂eczni膰 zagaduj膮c do kogo艣 lub si臋 troch臋 otworzy膰 — powiedzia艂a ca艂kiem pewna siebie.
         — Wcale nie.. — powiedzia艂am zawstydzona.
         — Jaaasne — us艂ysza艂am.
         — Obszczana deska to ca艂kiem du偶a przesada. A偶 tak 藕le ze mn膮 nie jest — pr贸bowa艂am zbagatelizowa膰 problem 偶artuj膮c. Jednak Laura nie da艂a si臋 zwie艣膰.
— Przesada? Gdybym przesadza艂a to nie zachowywa艂aby艣 si臋 jak dzikus i powiedzia艂a mu ‘cze艣膰’, jak normalny cz艂owiek. Kiedy艣 musisz kogo艣 zaliczy膰! — powiedzia艂a ca艂kiem powa偶nie. Spanikowana rozejrza艂am si臋, czy kto艣 to us艂ysza艂. Wr贸ci艂am gniewnym wzrokiem do towarzyszki.
— Laura! — sykn臋艂am.
— No co!? Taka prawda. Nied艂ugo ko艅czy si臋 liceum, a nie wygl膮dasz jakby艣 si臋 kiedy艣 ca艂owa艂a. To jest katastrofa — powiedzia艂a akcentuj膮c ka偶de s艂owo.
— 呕ycie nie kr臋ci si臋 wok贸艂 ca艂owania i facet贸w — odfukn臋艂am udaj膮c, 偶e wcale nie dotkn臋艂o mnie jej zdanie.
— Nie m贸wi臋, 偶e masz by膰 od razu rozpustnic膮! Na lito艣膰 bosk膮! Ale Audrey, jeste艣 艣liczna, a to jest liceum. Trzeba cho膰 raz zrobi膰 co艣 szalonego zanim p贸jdziemy na studia — powiedzia艂a z pe艂nym zaanga偶owaniem.
— Wcale nie jestem 艣liczna. Jestem ca艂kiem przeci臋tna i nudna. Warto te偶 wspomnie膰, 偶e nie mam zdolno艣ci spo艂ecznych — przewr贸ci艂am oczami.
— Sk膮d ci si臋 to bierze? Troch臋 wiary w siebie dziewczyno!
— Nie jestem tob膮 — westchn臋艂am z rezygnacj膮. Wiedzia艂am ju偶, 偶e niepotrzebnie jej o wszystkim powiedzia艂am. Cokolwiek powie, 偶eby mnie przekona膰 nie zmieni tego kim jestem.
— Oczywi艣cie, 偶e nie jeste艣 mn膮. Jeste艣 sob膮 i to jest w tym wszystkim najlepsze.
— Nieg艂upio gada, radz臋 pos艂ucha膰 swojej pi臋knej kole偶anki — us艂ysza艂am g艂os dochodz膮cy gdzie艣 z boku. Spojrza艂am w bok, szukaj膮c w艂a艣ciciela wypowiedzi. Przy stoliku obok siedzia艂 jaki艣 ch艂opak ze s艂uchawkami na szyi i jad艂 burgera, bawi膮c si臋 telefonem. Czu艂am jak krew nap艂ywa mi do twarzy. Bo偶e, on wszystko s艂ysza艂. Popatrzy艂am zdenerwowana na Laur臋, lecz ona wpatrywa艂a si臋 z zachwytem w ch艂opaka i u艣miecha艂a si臋 jak wariatka. Tak chyba wygl膮da normalna reakcja na 艂adnego faceta. Znaj膮c Laur臋 jutro dostan臋 SMSa, 偶e idzie z nim na randk臋. To by艂o dla mnie niepoj臋te.
— Chyba ju偶 p贸jd臋, mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia na jutro — powiedzia艂am niepewnie, wstaj膮c z miejsca.
— Nie no co ty, zosta艅 jeszcze — stwierdzi艂a Laura bez przekonania ci膮gle zerkaj膮c na faceta obok. Lito艣ci.
— Serio musz臋 lecie膰. Do zobaczenia jutro — machn臋艂am r臋k膮 i posz艂am do wyj艣cia. Zatrzyma艂am si臋 jeszcze i zam贸wi艂am kaw臋 karmelow膮 na wynos. Gdy ju偶 na zewn膮trz mija艂am miejsce, gdzie siedzia艂y艣my z Laur膮 spostrzeg艂am, 偶e zd膮偶y艂a przysi膮艣膰 si臋 do ch艂opaka i robi mu huragan od mrugania swoimi d艂ugimi rz臋sami. Ponownie przewr贸ci艂am oczami. Jak tak dalej p贸jdzie to b臋d臋 mie膰 zakwasy.

1 komentarz:

  1. YouTube Search : Videoslots.cc - Videolots.cc
    YouTube Search YouTube Search : Videoslots.cc. YouTube Search. Top Videoslots.cc. youtube to mp3 conconventer youtube. topvideoslots.cc. youtube.

    OdpowiedzUsu艅