"Naprawdę złodziejem jest nie ten, kto ukradł potrzebną mu rzecz, lecz ten, który posiada rzeczy zbędne dla niego, a konieczne innym; tak czynią bogaci." ~ Fernando Pessoa
***
Dziś na wstępnej
pogadance mam całkiem głęboki temat. Spokojnie. Streszczę się. Mianowicie,
byłam ostatnio w kościele (nie bójcie się — nie zamierzam tu nikogo nawracać).
Fragment czytany podczas mszy traktował ogólnie o byciu bogatym. Pytanie, nad
którym filozofował ksiądz można by było ująć mniej więcej tak: czy mam szansę
na niebo w przypadku, gdy jestem wierzącym, dobrym człowiekiem, ale
jednocześnie posiadam duży majątek? Od dziecka nie mogłam pojąć, o co chodzi w
tym fragmencie Pisma. No bo skoro ciężko pracuję na stan swojego rachunku bankowego,
nie robiąc przy tym nikomu krzywdy, to czemu ktoś miałby mnie za to karać? Co w
tym takiego złego? Żaden ksiądz nie potrafił mi tego wytłumaczyć podczas
kazania. Zawsze wychodziłam z kościoła wkurzona, że opowiadają bzdury. Dopiero
ostatnio zrozumiałam, co tak naprawdę miałabym wynieść z tego fragmentu
(pozwolę sobie zacytować Biblię, żebyście ogarniali o czym w ogóle mówię).
„17 Gdy wybierał się w
drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go:
«Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» 18 Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt
nie jest dobry, tylko sam Bóg5. 19 Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie
kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę»6. 20 On Mu rzekł: «Nauczycielu, wszystkiego tego
przestrzegałem od mojej młodości». 21 Wtedy
Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź,
sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie.
Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Lecz on spochmurniał
na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.”
Okazało się, że wcale nie chodzi tu o
bycie bogatym. Świetnie tłumaczy to przykład szyby i lustra. Jak wszyscy wiemy
szkło jest przeźroczyste, widzimy przez nie wszystko, co znajduje się po jego
drugiej stronie. Lustra natomiast tworzone są z szyb, lecz oprócz tego dodawane
jest do nich srebro. Im więcej go dodamy, tym szyba staje się mniej
przeźroczysta. Zaczynacie rozumieć? Nie chodziło o to, że mamy być biedni i
wszystko rozdawać, lecz o to, że im więcej mamy, tym więcej chcemy mieć i to
przesłania nam obraz świata i rzeczywistości. W odbiciu zaczynamy widzieć tylko
i wyłącznie siebie. Jeżeli kompletnie nie wierzycie w Boga, to i tak warto się
nad tym zastanowić, bo nawet jeśli niebo nie istnieje to, czy chcemy być ludźmi
otoczonymi przez lustra?
* * *
Po
spotkaniu z Laurą wróciłam do domu i zajęłam się obowiązkami — zrobiłam pranie,
uprasowałam górę ubrań, nauczyłam się wszystkiego, co sobie wcześniej
zaplanowałam. Piątkowe zajęcia skończyłam szczęśliwsza niż zwykle. Byłam
wniebowzięta, że ten dziwny tydzień się już kończy. W domu zamówiłam jedzenie i
zrobiłam bazę przed telewizorem z zamiarem oglądania Harrego Pottera, jak co
tydzień. Dołączył do mnie tata i Alice. W milczeniu oglądaliśmy film, gdy mniej
więcej w połowie zadzwoniła moja komórka. Na wyświetlaczu pojawiła się Laura.
Czyżby informacja, że umówiła się z facetem z McDonaldsa?
— Słucham? —
powiedziałam niechętnie.
— Audrey? Co ty taka
przygnębiona? — usłyszałam w słuchawce ożywiony głos Laury.
— Ja? Przygnębiona?
Gdzieżby tam. W czym mogę pomóc? — odpowiedziałam, starając się nie ironizować
aż nad to.
— Dzwonię w sprawie tej
wycieczki połączonej z takim jakby obozem językowym. Zapisywałaś się już może
na niego?
Zdziwiłam się, próbując odgrzebać w
pamięci informacje o jakimkolwiek obozie. Nic jednak nie przychodziło mi do
głowy.
— Pierwsze słyszę.
Widocznie mi to umknęło... Ty zamierzasz się zapisać? — spytałam.
— Bardzo bym chciała.
Muszę tylko popracować nad rodzicami, sama wiesz jacy są.
Pokiwałam twierdząco głową, a potem
dotarło do mnie, że przecież Laura tego nie widzi.
— Sama nie wiem. Muszę
pomyśleć — odparłam smętnie.
— Aha. No dobra. Co się
dzieje? — usłyszałam, jak odkłada coś co ma w ręce i siada na łóżku.
Denerwowało mnie, że muszę używać głosu.
Chciałam po prostu posiedzieć w ciszy przed telewizorem i nie myśleć o niczym
innym niż problemy Harrego. Spojrzałam na tatę, który zamiast oglądać gapił się
na mnie i podsłuchiwał. Skarciłam go wzrokiem i podniosłam się, by iść do
swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i włączyłam laptopa.
— Nic się nie dzieje,
jestem po prostu zmęczona, a ty przerywasz mi święty rytuał z Harrym przed
telewizorem — zdobyłam się na szczerość.
Usłyszałam chichot, na co przewróciłam
oczami, jak to ostatnio miałam w zwyczaju.
— Zero szacunku do
świętości w tych czasach — mruknęłam pod nosem — gdzie znajdę jakieś info o tym
obozie, zbereźniku? — spytałam z westchnięciem.
— Oj od razu
zbereźniku. Nie przesadzaj, Dziewico Orleańska — odgryzła się Laura — info masz
na stronie szkoły w zakładce dla uczniów.
Wklikałam co trzeba i szybko przebiegłam
wzrokiem ogłoszenie.
— Stany Zjednoczone?
Serio? Wątpię, czy znajdą chętnych. To duży koszt i dużo papierów do
załatwienia.. — stwierdziłam sceptycznie.
— Ja jestem chętna,
więc jedną osobę już mają. Poza tym ogłoszenie dotyczy wszystkich szkół w
naszym rejonie, więc na pewno znajdzie się jakaś mała elita. Ty masz już wizę i
dzianych rodziców, którzy cię kochają, więc na bank dadzą ci hajs.. — zaczęła
się nakręcać, co znaczyło, że czym prędzej należy jej przerwać.
— Nie przesadzaj, wcale
nie jestem dziana. Jeżeli pojadę to pewnie będę musiała pożegnać się z
wszystkimi innymi prezentami przez następne dwa lata — powiedziałam trochę
zdenerwowana postawą Laury.
Nastała cisza. Domyślam się, że zrobiło
jej się głupio, że tak wprost oceniła mój stan majątkowy. Przerwałam to,
mówiąc:
— Dobrze, zapytam
rodziców i napiszę ci jaką dostałam odpowiedź.
Usłyszałam tylko piśnięcie i okrzyk
radości. Pożegnałam się i rzuciłam telefon na łóżko. Za chwilę poszłam w ślad
za nim.
Artur
Leżałem i bez sensu gapiłem się w sufit.
Nie mogłem wyrzucić z myśli tajemniczej dziewczyny. Widywałem ją na przerwach.
Za każdym razem chciałem podejść i zagadać, ale bałem się reakcji, bądź tego,
że powiem coś bez sensu i spękam. Dowiedziałem się, że jest z drugiej klasy.
Zaskoczyło mnie to, myślałem, że jest rok starsza. Zawsze odwzajemniała
moje spojrzenia, lecz szybko odwracała wzrok. Nie wiedziałem co myśli i
strasznie mnie to drażniło. Z zadumy wyrwało mnie powiadomienie na Facebook’u.
Laura: Siemanko braciszku. Zapisałeś się
już na ten obóz?
Przez moment nie czaiłem o co chodzi, a
potem mnie olśniło. Kompletnie zapomniałem. Odpisałem: Jeszcze
nie, ale nadrobię to jutro.
Od razu przypomniał mi się ostatni
wyjazd. Pojechało tylko kilku kolegów z mojej klasy, w dodatku takich, z
którymi średnio się kumplowałem. Wbrew pozorom nie pojechałem tam dla języka,
bo z tym nie mam żadnego problemu, lecz głównie dla zabawy i wyrwania się z
domu. Nazwa „obóz” posłużyła tylko do tego, bym nie musiał za niego płacić z
własnej kieszeni. Ojciec nie mógł mi przecież odmówić wykształcenia. Trochę
cwane, ale trzeba sobie radzić. Znów położyłem się na łóżku. Kiedy już miałem
wziąć się za coś pożytecznego, przyszedł mi do głowy prosty, ale jakże genialny
pomysł. Laura - kuzynka zawsze chwali się, że nie ma większego stalkera od
niej. Czas to zweryfikować.
Audrey
Niedziela to czas, podczas którego
wieczory spędzamy zazwyczaj w gronie naszej paczki, oglądając wybrane drogą
losowania filmy. Każdy wrzuca swoją propozycję do miski, a następnie jednej
osobie przypada zaszczyt ciągnięcia losu. Każdy z nas ma nieco inny gust, więc
to dobry pomysł na poszerzanie swoich horyzontów (tak to sobie tłumaczę,
oglądając kolejną beznadziejną produkcje wybraną przez chłopaków). Na moich karteczkach
zawsze widnieją tytuły filmów sci-fi lub komedie romantyczne – zależy od
humoru. Nienawidzę horrorów. Prawdopodobnie byłabym najbardziej strachliwą
dziołchą jaką mielibyście możliwość poznać. Wystarczy, że ktoś zacznie do mnie
mówić, gdy się tego nie spodziewam, a już dostaję zawału. Nie przesadzam. Dziś
do póli wrzuciłam karteczkę z tytułem „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”.
Tak, wiem, to nie jest ani sci-fi, ani tym bardziej komedia. Wybrałam ten film
ze względu na to jaką furorę zrobił w świecie filmowym i na gali rozdania
Oskarów. Sama nie zmusiłabym się do obejrzenia go w samotności, a tak w końcu
mogłam go odhaczyć i ocenić na Filmwebie. Los był dziś po mojej stronie i w
końcu wyciągnięto kartkę z moim tytułem. Laura i Kornelia popatrzyły na Adama i
Szymona z wyrzutem, od razu zakładając, że był to ich pomysł. Chłopaki
popatrzyli tym samym wzrokiem na dziewczyny. Zabawne, że nikt nawet nie
pomyślał o mnie. Parsknęłam śmiechem.
— Guilty —
powiedziałam, podnosząc nieśmiało prawą rękę w górę. Wzrok wszystkich spoczął
na mnie. Oh, nienawidziłam być w takiej sytuacji. Wzruszyłam ramionami w
odpowiedzi na pytający wzrok grupy.
— Wszystko z tobą
dobrze? — spytała Kornelia marszcząc nos.
— Czy możemy się już z
tym pogodzić i zacząć oglądać? — przewróciłam oczami. Serio dobrze mi to
wychodziło.
Adam, specjalista od IT w naszym gronie,
zaczął poszukiwania na Internecie. Zajęło mu to tylko chwilkę, więc włączyłam
swój szpanerski telewizor smart tv i czekałam, aż Adaś połączy go z laptopem.
Rozejrzałam się po pokoju i dotarło do mnie, że nie zaproponowałam im nic do
picia, ani nie zrobiłam popcornu. Zawsze była ze mnie marna
gospodyni. Początkowo, w tym tygodniu wieczór filmowy miał odbyć się u
Korneli, lecz jej rodzice rozmyślili się i nie wyjechali na weekend. Zabawa
przeniosła się do mnie. Ruszyłam w stronę kuchni, ale zatrzymał mnie głos
Laury.
— Audrey? Dokąd
idziesz? Zaraz oglądamy — powiedziała.
— Spokojnie, będę
słyszeć z kuchni, a chyba nie chcecie dwóch godzin siedzieć bez picia i
jedzenia — stwierdziłam wprost.
— Hell no — mruknął
Szymon, specjalista od w sumie nie wiadomo czego. Zawsze siedział cicho i
trudno było z niego coś wyciągnąć. Typ obserwatora i słuchacza, za to
niesamowicie mądry. Poza tym, przecież mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Nie miałam mu tego za złe. Doskonale rozumiałam brak ochoty na gadanie o
bzdurach. Dyskusje w mojej głowie są o wiele ciekawsze, niż kolejne plotki i
dywagacje czy Kardashianki zrobiły sobie nową operację plastyczną. Odwróciłam
się na pięcie i poszłam robić popcorn. Wrzuciłam pierwszą z trzech paczek do
mikrofali i czekając wyciągnęłam szklanki oraz dwa soki pomarańczowe z lodówki.
Wszystko ustawiłam na stole. Przygotowałam też trzy duże miski, do których
przełożę gotowy popcorn. W świetle tego, że jestem z natury człowiekiem
leniwym, chciałam zabrać do salonu wszystkie szklanki za jednym razem, by nie
latać na dwie tury. Niestety Alice nie była dziś dobrą siostrą i zostawiła swój
plecak przy przejściu. Tak skupiłam się na utrzymaniu szklanek, że nie zauważyłam
tego pieprzonego plecaka. Z hukiem upadłam na drewnianą podłogę, a razem ze mną
szklanki, z których w jednym momencie nie zostało nic zdatnego do użytku.
— Kurwa... — mruknęłam
i powoli zaczęłam wstawać oceniając skalę zniszczeń. Szkło rozsypało się na
dość dużą część podłogi, więc bez odkurzania się nie obędzie. Gdy tak
kontemplowałam tę małą katastrofę, zjawiła się koło mnie cała czwórka.
Dziewczyny wydały z siebie zszokowane westchnienie i z przerażeniem się we mnie
wpatrywały. Adam powiedział coś cicho do Szymona i ruszył w moim kierunku. Nie
zatrzymał się jednak tylko minął mnie i wszedł do kuchni. Słyszałam, jak
wyjmuje szczotkę, by zamieść bałagan.
— Adaś, zostaw, zaraz
sama to zrobię. Idźcie oglądać — powiedziałam.
Koło mnie pojawił się Szymon. Ponownie
spojrzałam na dziewczyny, lecz one dalej gapiły się w jedno miejsce.
— Co wam? Szkła nie
widziałyście? — zapytałam, próbując żartować, bo przecież nic wielkiego się nie
stało.
Szymon położył mi ręce na ramionach,
więc skupiłam wzrok na jego zielonych oczach. Nigdy nie stałam tak blisko
niego. Był całkiem uroczy w tych swoich czarnych okularach i brązowych lokach
zakrywających mu sporą część czoła.
— Słuchaj, tylko nie
panikuj — powiedział.
— Hę? Czemu miałabym
panikować? To tylko szklanki, rodzice mnie za to nie zabiją.
Szymon westchnął nerwowo i wzrokiem
powędrował do moich piersi. Mojemu zdziwieniu nie było końca, dopóki sama nie
spojrzałam w dół. Mój cały biały top był teraz czerwony, a z brzucha wystawał
mi spory kawałek szklanki.
— Oh.. — wykrztusiłam.
Zrobiło mi się słabo, a po chwili odpłynęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz