25 pa藕dziernika 2018

Rozdzia艂 8


"Naprawd臋 z艂odziejem jest nie ten, kto ukrad艂 potrzebn膮 mu rzecz, lecz ten, kt贸ry posiada rzeczy zb臋dne dla niego, a konieczne innym; tak czyni膮 bogaci." ~ Fernando Pessoa

***
Dzi艣 na wst臋pnej pogadance mam ca艂kiem g艂臋boki temat. Spokojnie. Streszcz臋 si臋. Mianowicie, by艂am ostatnio w ko艣ciele (nie b贸jcie si臋 — nie zamierzam tu nikogo nawraca膰). Fragment czytany podczas mszy traktowa艂 og贸lnie o byciu bogatym. Pytanie, nad kt贸rym filozofowa艂 ksi膮dz mo偶na by by艂o uj膮膰 mniej wi臋cej tak: czy mam szans臋 na niebo w przypadku, gdy jestem wierz膮cym, dobrym cz艂owiekiem, ale jednocze艣nie posiadam du偶y maj膮tek? Od dziecka nie mog艂am poj膮膰, o co chodzi w tym fragmencie Pisma. No bo skoro ci臋偶ko pracuj臋 na stan swojego rachunku bankowego, nie robi膮c przy tym nikomu krzywdy, to czemu kto艣 mia艂by mnie za to kara膰? Co w tym takiego z艂ego? 呕aden ksi膮dz nie potrafi艂 mi tego wyt艂umaczy膰 podczas kazania. Zawsze wychodzi艂am z ko艣cio艂a wkurzona, 偶e opowiadaj膮 bzdury. Dopiero ostatnio zrozumia艂am, co tak naprawd臋 mia艂abym wynie艣膰 z tego fragmentu (pozwol臋 sobie zacytowa膰 Bibli臋, 偶eby艣cie ogarniali o czym w og贸le m贸wi臋).
„17 Gdy wybiera艂 si臋 w drog臋, przybieg艂 pewien cz艂owiek i upad艂szy przed Nim na kolana, pyta艂 Go: «Nauczycielu dobry, co mam czyni膰, aby osi膮gn膮膰 偶ycie wieczne?» 18 Jezus mu rzek艂: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam B贸g519 Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzo艂贸偶, nie kradnij, nie zeznawaj fa艂szywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matk臋»620 On Mu rzek艂: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzega艂em od mojej m艂odo艣ci». 21 Wtedy Jezus spojrza艂 z mi艂o艣ci膮 na niego i rzek艂 mu: «Jednego ci brakuje. Id藕, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a b臋dziesz mia艂 skarb w niebie. Potem przyjd藕 i chod藕 za Mn膮!» 22 Lecz on spochmurnia艂 na te s艂owa i odszed艂 zasmucony, mia艂 bowiem wiele posiad艂o艣ci.”
Okaza艂o si臋, 偶e wcale nie chodzi tu o bycie bogatym. 艢wietnie t艂umaczy to przyk艂ad szyby i lustra. Jak wszyscy wiemy szk艂o jest prze藕roczyste, widzimy przez nie wszystko, co znajduje si臋 po jego drugiej stronie. Lustra natomiast tworzone s膮 z szyb, lecz opr贸cz tego dodawane jest do nich srebro. Im wi臋cej go dodamy, tym szyba staje si臋 mniej prze藕roczysta. Zaczynacie rozumie膰? Nie chodzi艂o o to, 偶e mamy by膰 biedni i wszystko rozdawa膰, lecz o to, 偶e im wi臋cej mamy, tym wi臋cej chcemy mie膰 i to przes艂ania nam obraz 艣wiata i rzeczywisto艣ci. W odbiciu zaczynamy widzie膰 tylko i wy艂膮cznie siebie. Je偶eli kompletnie nie wierzycie w Boga, to i tak warto si臋 nad tym zastanowi膰, bo nawet je艣li niebo nie istnieje to, czy chcemy by膰 lud藕mi otoczonymi przez lustra?

* * *

            Po spotkaniu z Laur膮 wr贸ci艂am do domu i zaj臋艂am si臋 obowi膮zkami — zrobi艂am pranie, uprasowa艂am g贸r臋 ubra艅, nauczy艂am si臋 wszystkiego, co sobie wcze艣niej zaplanowa艂am. Pi膮tkowe zaj臋cia sko艅czy艂am szcz臋艣liwsza ni偶 zwykle. By艂am wniebowzi臋ta, 偶e ten dziwny tydzie艅 si臋 ju偶 ko艅czy. W domu zam贸wi艂am jedzenie i zrobi艂am baz臋 przed telewizorem z zamiarem ogl膮dania Harrego Pottera, jak co tydzie艅. Do艂膮czy艂 do mnie tata i Alice. W milczeniu ogl膮dali艣my film, gdy mniej wi臋cej w po艂owie zadzwoni艂a moja kom贸rka. Na wy艣wietlaczu pojawi艂a si臋 Laura. Czy偶by informacja, 偶e um贸wi艂a si臋 z facetem z McDonaldsa?
— S艂ucham? — powiedzia艂am niech臋tnie.
— Audrey? Co ty taka przygn臋biona? — us艂ysza艂am w s艂uchawce o偶ywiony g艂os Laury. 
— Ja? Przygn臋biona? Gdzie偶by tam. W czym mog臋 pom贸c? — odpowiedzia艂am, staraj膮c si臋 nie ironizowa膰 a偶 nad to.
— Dzwoni臋 w sprawie tej wycieczki po艂膮czonej z takim jakby obozem j臋zykowym. Zapisywa艂a艣 si臋 ju偶 mo偶e na niego?
Zdziwi艂am si臋, pr贸buj膮c odgrzeba膰 w pami臋ci informacje o jakimkolwiek obozie. Nic jednak nie przychodzi艂o mi do g艂owy.
— Pierwsze s艂ysz臋. Widocznie mi to umkn臋艂o... Ty zamierzasz si臋 zapisa膰? — spyta艂am.
— Bardzo bym chcia艂a. Musz臋 tylko popracowa膰 nad rodzicami, sama wiesz jacy s膮.
Pokiwa艂am twierdz膮co g艂ow膮, a potem dotar艂o do mnie, 偶e przecie偶 Laura tego nie widzi.
— Sama nie wiem. Musz臋 pomy艣le膰 — odpar艂am sm臋tnie.
— Aha. No dobra. Co si臋 dzieje? — us艂ysza艂am, jak odk艂ada co艣 co ma w r臋ce i siada na 艂贸偶ku.
Denerwowa艂o mnie, 偶e musz臋 u偶ywa膰 g艂osu. Chcia艂am po prostu posiedzie膰 w ciszy przed telewizorem i nie my艣le膰 o niczym innym ni偶 problemy Harrego. Spojrza艂am na tat臋, kt贸ry zamiast ogl膮da膰 gapi艂 si臋 na mnie i pods艂uchiwa艂. Skarci艂am go wzrokiem i podnios艂am si臋, by i艣膰 do swojego pokoju. Zamkn臋艂am drzwi i w艂膮czy艂am laptopa.
— Nic si臋 nie dzieje, jestem po prostu zm臋czona, a ty przerywasz mi 艣wi臋ty rytua艂 z Harrym przed telewizorem — zdoby艂am si臋 na szczero艣膰.
Us艂ysza艂am chichot, na co przewr贸ci艂am oczami, jak to ostatnio mia艂am w zwyczaju.
— Zero szacunku do 艣wi臋to艣ci w tych czasach — mrukn臋艂am pod nosem — gdzie znajd臋 jakie艣 info o tym obozie, zbere藕niku? — spyta艂am z westchni臋ciem.
— Oj od razu zbere藕niku. Nie przesadzaj, Dziewico Orlea艅ska — odgryz艂a si臋 Laura — info masz na stronie szko艂y w zak艂adce dla uczni贸w.
Wklika艂am co trzeba i szybko przebieg艂am wzrokiem og艂oszenie.
— Stany Zjednoczone? Serio? W膮tpi臋, czy znajd膮 ch臋tnych. To du偶y koszt i du偶o papier贸w do za艂atwienia.. — stwierdzi艂am sceptycznie.
— Ja jestem ch臋tna, wi臋c jedn膮 osob臋 ju偶 maj膮. Poza tym og艂oszenie dotyczy wszystkich szk贸艂 w naszym rejonie, wi臋c na pewno znajdzie si臋 jaka艣 ma艂a elita. Ty masz ju偶 wiz臋 i dzianych rodzic贸w, kt贸rzy ci臋 kochaj膮, wi臋c na bank dadz膮 ci hajs.. — zacz臋艂a si臋 nakr臋ca膰, co znaczy艂o, 偶e czym pr臋dzej nale偶y jej przerwa膰.
— Nie przesadzaj, wcale nie jestem dziana. Je偶eli pojad臋 to pewnie b臋d臋 musia艂a po偶egna膰 si臋 z wszystkimi innymi prezentami przez nast臋pne dwa lata — powiedzia艂am troch臋 zdenerwowana postaw膮 Laury.
Nasta艂a cisza. Domy艣lam si臋, 偶e zrobi艂o jej si臋 g艂upio, 偶e tak wprost oceni艂a m贸j stan maj膮tkowy. Przerwa艂am to, m贸wi膮c:
— Dobrze, zapytam rodzic贸w i napisz臋 ci jak膮 dosta艂am odpowied藕.
Us艂ysza艂am tylko pi艣ni臋cie i okrzyk rado艣ci. Po偶egna艂am si臋 i rzuci艂am telefon na 艂贸偶ko. Za chwil臋 posz艂am w 艣lad za nim.

Artur
Le偶a艂em i bez sensu gapi艂em si臋 w sufit. Nie mog艂em wyrzuci膰 z my艣li tajemniczej dziewczyny. Widywa艂em j膮 na przerwach. Za ka偶dym razem chcia艂em podej艣膰 i zagada膰, ale ba艂em si臋 reakcji, b膮d藕 tego, 偶e powiem co艣 bez sensu i sp臋kam. Dowiedzia艂em si臋, 偶e jest z drugiej klasy. Zaskoczy艂o mnie to,  my艣la艂em, 偶e jest rok starsza. Zawsze odwzajemnia艂a moje spojrzenia, lecz szybko odwraca艂a wzrok. Nie wiedzia艂em co my艣li i strasznie mnie to dra偶ni艂o. Z zadumy wyrwa艂o mnie powiadomienie na Facebook’u.
Laura: Siemanko braciszku. Zapisa艂e艣 si臋 ju偶 na ten ob贸z?
Przez moment nie czai艂em o co chodzi, a potem mnie ol艣ni艂o. Kompletnie zapomnia艂em. Odpisa艂em:  Jeszcze nie, ale nadrobi臋 to jutro.
Od razu przypomnia艂 mi si臋 ostatni wyjazd. Pojecha艂o tylko kilku koleg贸w z mojej klasy, w dodatku takich, z kt贸rymi 艣rednio si臋 kumplowa艂em. Wbrew pozorom nie pojecha艂em tam dla j臋zyka, bo z tym nie mam 偶adnego problemu, lecz g艂贸wnie dla zabawy i wyrwania si臋 z domu. Nazwa „ob贸z” pos艂u偶y艂a tylko do tego, bym nie musia艂 za niego p艂aci膰 z w艂asnej kieszeni. Ojciec nie m贸g艂 mi przecie偶 odm贸wi膰 wykszta艂cenia. Troch臋 cwane, ale trzeba sobie radzi膰. Zn贸w po艂o偶y艂em si臋 na 艂贸偶ku. Kiedy ju偶 mia艂em wzi膮膰 si臋 za co艣 po偶ytecznego, przyszed艂 mi do g艂owy prosty, ale jak偶e genialny pomys艂. Laura - kuzynka zawsze chwali si臋, 偶e nie ma wi臋kszego stalkera od niej. Czas to zweryfikowa膰.

Audrey
Niedziela to czas, podczas kt贸rego wieczory sp臋dzamy zazwyczaj w gronie naszej paczki, ogl膮daj膮c wybrane drog膮 losowania filmy. Ka偶dy wrzuca swoj膮 propozycj臋 do miski, a nast臋pnie jednej osobie przypada zaszczyt ci膮gni臋cia losu. Ka偶dy z nas ma nieco inny gust, wi臋c to dobry pomys艂 na poszerzanie swoich horyzont贸w (tak to sobie t艂umacz臋, ogl膮daj膮c kolejn膮 beznadziejn膮 produkcje wybran膮 przez ch艂opak贸w). Na moich karteczkach zawsze widniej膮 tytu艂y film贸w sci-fi lub komedie romantyczne – zale偶y od humoru. Nienawidz臋 horror贸w. Prawdopodobnie by艂abym najbardziej strachliw膮 dzio艂ch膮 jak膮 mieliby艣cie mo偶liwo艣膰 pozna膰. Wystarczy, 偶e kto艣 zacznie do mnie m贸wi膰, gdy si臋 tego nie spodziewam, a ju偶 dostaj臋 zawa艂u. Nie przesadzam. Dzi艣 do p贸li wrzuci艂am karteczk臋 z tytu艂em „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Tak, wiem, to nie jest ani sci-fi, ani tym bardziej komedia. Wybra艂am ten film ze wzgl臋du na to jak膮 furor臋 zrobi艂 w 艣wiecie filmowym i na gali rozdania Oskar贸w. Sama nie zmusi艂abym si臋 do obejrzenia go w samotno艣ci, a tak w ko艅cu mog艂am go odhaczy膰 i oceni膰 na Filmwebie. Los by艂 dzi艣 po mojej stronie i w ko艅cu wyci膮gni臋to kartk臋 z moim tytu艂em. Laura i Kornelia popatrzy艂y na Adama i Szymona z wyrzutem, od razu zak艂adaj膮c, 偶e by艂 to ich pomys艂. Ch艂opaki popatrzyli tym samym wzrokiem na dziewczyny. Zabawne, 偶e nikt nawet nie pomy艣la艂 o mnie. Parskn臋艂am 艣miechem.
— Guilty — powiedzia艂am, podnosz膮c nie艣mia艂o praw膮 r臋k臋 w g贸r臋. Wzrok wszystkich spocz膮艂 na mnie. Oh, nienawidzi艂am by膰 w takiej sytuacji. Wzruszy艂am ramionami w odpowiedzi na pytaj膮cy wzrok grupy.
— Wszystko z tob膮 dobrze? — spyta艂a Kornelia marszcz膮c nos.
— Czy mo偶emy si臋 ju偶 z tym pogodzi膰 i zacz膮膰 ogl膮da膰? — przewr贸ci艂am oczami. Serio dobrze mi to wychodzi艂o.
Adam, specjalista od IT w naszym gronie, zacz膮艂 poszukiwania na Internecie. Zaj臋艂o mu to tylko chwilk臋, wi臋c w艂膮czy艂am sw贸j szpanerski telewizor smart tv i czeka艂am, a偶 Ada艣 po艂膮czy go z laptopem. Rozejrza艂am si臋 po pokoju i dotar艂o do mnie, 偶e nie zaproponowa艂am im nic do picia, ani nie zrobi艂am popcornu. Zawsze by艂a ze mnie marna gospodyni. Pocz膮tkowo, w tym tygodniu wiecz贸r filmowy mia艂 odby膰 si臋 u Korneli, lecz jej rodzice rozmy艣lili si臋 i nie wyjechali na weekend. Zabawa przenios艂a si臋 do mnie. Ruszy艂am w stron臋 kuchni, ale zatrzyma艂 mnie g艂os Laury.
— Audrey? Dok膮d idziesz? Zaraz ogl膮damy — powiedzia艂a.
— Spokojnie, b臋d臋 s艂ysze膰 z kuchni, a chyba nie chcecie dw贸ch godzin siedzie膰 bez picia i jedzenia — stwierdzi艂am wprost.
— Hell no — mrukn膮艂 Szymon, specjalista od w sumie nie wiadomo czego. Zawsze siedzia艂 cicho i trudno by艂o z niego co艣 wyci膮gn膮膰. Typ obserwatora i s艂uchacza, za to niesamowicie m膮dry. Poza tym, przecie偶 mowa jest srebrem, a milczenie z艂otem. Nie mia艂am mu tego za z艂e. Doskonale rozumia艂am brak ochoty na gadanie o bzdurach. Dyskusje w mojej g艂owie s膮 o wiele ciekawsze, ni偶 kolejne plotki i dywagacje czy Kardashianki zrobi艂y sobie now膮 operacj臋 plastyczn膮. Odwr贸ci艂am si臋 na pi臋cie i posz艂am robi膰 popcorn. Wrzuci艂am pierwsz膮 z trzech paczek do mikrofali i czekaj膮c wyci膮gn臋艂am szklanki oraz dwa soki pomara艅czowe z lod贸wki. Wszystko ustawi艂am na stole. Przygotowa艂am te偶 trzy du偶e miski, do kt贸rych prze艂o偶臋 gotowy popcorn. W 艣wietle tego, 偶e jestem z natury cz艂owiekiem leniwym, chcia艂am zabra膰 do salonu wszystkie szklanki za jednym razem, by nie lata膰 na dwie tury. Niestety Alice nie by艂a dzi艣 dobr膮 siostr膮 i zostawi艂a sw贸j plecak przy przej艣ciu. Tak skupi艂am si臋 na utrzymaniu szklanek, 偶e nie zauwa偶y艂am tego pieprzonego plecaka. Z hukiem upad艂am na drewnian膮 pod艂og臋, a razem ze mn膮 szklanki, z kt贸rych w jednym momencie nie zosta艂o nic zdatnego do u偶ytku.
— Kurwa... — mrukn臋艂am i powoli zacz臋艂am wstawa膰 oceniaj膮c skal臋 zniszcze艅. Szk艂o rozsypa艂o si臋 na do艣膰 du偶膮 cz臋艣膰 pod艂ogi, wi臋c bez odkurzania si臋 nie ob臋dzie. Gdy tak kontemplowa艂am t臋 ma艂膮 katastrof臋, zjawi艂a si臋 ko艂o mnie ca艂a czw贸rka. Dziewczyny wyda艂y z siebie zszokowane westchnienie i z przera偶eniem si臋 we mnie wpatrywa艂y. Adam powiedzia艂 co艣 cicho do Szymona i ruszy艂 w moim kierunku. Nie zatrzyma艂 si臋 jednak tylko min膮艂 mnie i wszed艂 do kuchni. S艂ysza艂am, jak wyjmuje szczotk臋, by zamie艣膰 ba艂agan.
— Ada艣, zostaw, zaraz sama to zrobi臋. Id藕cie ogl膮da膰 — powiedzia艂am.
Ko艂o mnie pojawi艂 si臋 Szymon. Ponownie spojrza艂am na dziewczyny, lecz one dalej gapi艂y si臋 w jedno miejsce.
— Co wam? Szk艂a nie widzia艂y艣cie? — zapyta艂am, pr贸buj膮c 偶artowa膰, bo przecie偶 nic wielkiego si臋 nie sta艂o.
Szymon po艂o偶y艂 mi r臋ce na ramionach, wi臋c skupi艂am wzrok na jego zielonych oczach. Nigdy nie sta艂am tak blisko niego. By艂 ca艂kiem uroczy w tych swoich czarnych okularach i br膮zowych lokach zakrywaj膮cych mu spor膮 cz臋艣膰 czo艂a.
— S艂uchaj, tylko nie panikuj — powiedzia艂.
— H臋? Czemu mia艂abym panikowa膰? To tylko szklanki, rodzice mnie za to nie zabij膮.
Szymon westchn膮艂 nerwowo i wzrokiem pow臋drowa艂 do moich piersi. Mojemu zdziwieniu nie by艂o ko艅ca, dop贸ki sama nie spojrza艂am w d贸艂. M贸j ca艂y bia艂y top by艂 teraz czerwony, a z brzucha wystawa艂 mi spory kawa艂ek szklanki.
— Oh.. — wykrztusi艂am. Zrobi艂o mi si臋 s艂abo, a po chwili odp艂yn臋艂am.


Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz