07 lutego 2019

Rozdzia艂 18

Audrey: Co tu robimy?
Kacper: Spacerujemy.
Audrey: Pod g贸r臋? Strom膮? Poc膮c si臋? Jeste艣 sadyst膮?
Kacper: Ciii.. Nikomu si臋 tym nie chwal臋.
Audrey: Nie ucieszy艂a mnie ta odpowied藕. Daleko jeszcze?
Kacper: Dopiero wysiad艂a艣 z samochodu, ksi臋偶niczko.
Audrey: Ju偶 偶a艂uj臋.
Kacper: 呕e wysiad艂a艣?
Audrey 呕e w og贸le wsiad艂am.
Kacper: Po prostu id藕.
Audrey: 艁atwo ci m贸wi膰, wida膰 偶e jeste艣 tu nie pierwszy raz.
Kacper: Zawsze z ciebie taka maruda?

Kacper: O, jak mi艂o, nareszcie!
Audrey: Co?
Kacper: Przesta艂a艣 m贸wi膰.


Kacper: Powa偶nie?

Kacper: Obrazi艂a艣 si臋?

Kacper: B臋dziesz tak sta膰? Mog臋 i艣膰 bez ciebie, a wtedy zostaniesz tu ca艂kiem sama, na totalnym zadupiu w 艣rodku lasu. Mam rozumie膰, 偶e o tym marzysz?

Kacper: Tak my艣la艂em.
Audrey: Nie podoba mi si臋 tw贸j ton.
Kacper: Ju偶 nie b臋d臋, psz臋 pani.
Audrey: No i znowu to robisz!
Kacper: Po prostu chod藕my, d艂uga droga przed nami.
Audrey: Dobrze, je艣li zmienisz ton.
Kacper: Nie m贸wisz powa偶nie.

Kacper: Powa偶nie?

Kacper: Okej, tak lepiej?
Audrey: Jeszcze mina.
Kacper: My艣lisz, 偶e b臋dziesz mn膮 dyrygowa膰?
Audrey: Nie. Mamy r贸wne prawa, a z tego wynika, 偶e je艣li odnosz臋 si臋 do ciebie z szacunkiem to oczekuj臋 tego samego w zamian.
Kacper: Wow.
Audrey: Szacunek to co艣 wyst臋puj膮cego w krajach cywilizowanych. I nie przeklinaj, prosz臋.
Kacper: Nie przeklinam.
Audrey: Mo偶e nie na g艂os.
Kacper: Co? Umiesz czyta膰 w my艣lach?
Audrey: Nie musz臋, 偶eby widzie膰, co przed chwil膮 pozg艂o艣nie powiedzia艂e艣.
Kacper: Ksi臋偶niczka nigdy wcze艣niej go nie s艂ysza艂a?
Audrey: S艂ysza艂am, a偶 za cz臋sto i my艣l臋, 偶e niczym nie zas艂u偶y艂am na to, 偶eby艣 mnie nim obrzuca艂.
Kacper: Mo偶emy wr贸ci膰 do g艂贸wnego celu przyj艣cia tutaj?
Audrey: Jasne, je艣li zastosujesz si臋 do moich pr贸艣b.
Kacper: Super. Tak m贸wi臋 i tak膮 mam min臋. Pasuje?
Audrey: Dzi臋kuj臋. Mo偶esz kontynuowa膰.
Kacper: Jeste艣my tu ze wzgl臋du na bzdury jakie napisa艂a艣.
Audrey: To nie by艂o o tobie, narcyzie.
Kacper: 艢miem w膮tpi膰.
Audrey: No dobrze, by艂o inspirowane tym, co zobaczy艂am w mediach. Czemu tak ci臋 to mierzi? Nigdzie nie poda艂am 偶adnych twoich danych, a wi臋kszo艣膰 jest wynikiem mojej wyobra藕ni.
Kacper: Wkurwia mnie dopowiadanie do czego艣 w艂asnej historii, wi臋c skoro trafi艂a si臋 okazja na o艣wiecenie kogo艣, nie zmierzam jej marnowa膰.

Kacper: Sorry. Wkurza.
Audrey: Sk膮d pomys艂, 偶e mnie to w og贸le interesuje. Mo偶e mam kompletnie gdzie艣 to, co ty i tw贸j tatusiek wyrabiacie?
Kacper: Wsiad艂a艣 do auta. Wystarczaj膮cy dow贸d, 偶e jeste艣 zainteresowana.

Kacper: No w艂a艣nie.
Audrey: Dobra, masz mnie. W takim razie prosz臋 bardzo, mo偶esz zacz膮膰 mnie o艣wieca膰.
Kacper: Ojciec zawsze robi艂 szemrane interesy – a to sprzedawa艂 co艣 na boku, a to bra艂 艂ap贸wki.. W ko艅cu sko艅czy艂 na narkotykach – i to akurat ta prawdziwa cz臋艣膰 historii. Moja rodzina jest w posiadaniu kilku klub贸w w mie艣cie. Ojciec chcia艂 „rozszerzy膰 wachlarz us艂ug”, wi臋c bez wiedzy wsp贸lnik贸w zacz膮艂 sprowadza膰 prochy.
Audrey: Ale sk膮d o tym w og贸le wiesz?
Kacper: Wyluzuj, ja nie bra艂em. Kiedy艣 wr贸ci艂 do domu ca艂kiem na膰pany. Chwali艂 mi si臋 jak膮 rewolucj臋 uda艂o mu si臋 zrealizowa膰. By艂em przera偶ony. Nie ma dla mnie nic wa偶niejszego ni偶 Mia i mama. Wiedzia艂em, 偶e nic dobrego z tego nie wyniknie. Zachowywa艂 si臋 jak ob艂膮kany. Nie m贸g艂 usiedzie膰 w miejscu, ci膮gle wyci膮ga艂 do mnie 艂apy ca艂y nabuzowany. Robi艂em si臋 coraz bardziej wkur..rzony, wi臋c wyszed艂em si臋 przej艣膰 i to wszystko przemy艣le膰. Zostawi艂em go tam samego..

Kacper: Ja nie.. nie pomy艣la艂bym nawet, 偶e on mo偶e.. 偶e by艂by zdolny..

Audrey: Wszystko w porz膮dku?

Audrey: Wiesz, je艣li nie chcesz to naprawd臋 mo偶emy na tym sko艅czy膰. I tak bardzo du偶o mi powiedzia艂e艣..
Kacper: Nie, pozw贸l mi. Musz臋 to w ko艅cu komu艣 powiedzie膰..
Audrey: Okej..
Kacper: Gdy wr贸ci艂em do domu ojca ju偶 nie by艂o. Mimo to mia艂em w g艂owie plan. Wiedzia艂em ju偶 co musz臋 zrobi膰.
Audrey: To ty na niego donios艂e艣?
Kacper: Tak.
Audrey: I dlatego nie zeznajesz?
Kacper: Zeznawa艂em.
Audrey: Ale przecie偶 pisali, 偶e odm贸wi艂e艣.. nie bardzo rozumiem.
Kacper: Gdyby dostawcy ojca dowiedzieli si臋 kto nas艂a艂 na nich psy ju偶 dawno by艂bym martwy razem z Mi膮 i mam膮. Seriale niczego ci臋 nie nauczy艂y, ksi臋偶niczko? Nie zadziera si臋 z takimi lud藕mi.
Audrey: Dlaczego akurat ja? Czemu mi to m贸wisz? To nie s膮 informacj臋, kt贸rymi mo偶na si臋 dzieli膰 z pierwsz膮 lepsz膮 obc膮 osob膮. Nie powinnam o tym wiedzie膰, Kacper.
Kacper: Nie wygl膮dasz na szpiega mafii narkotykowej.
Audrey: To co z tego? A je艣li kto艣 ci臋 艣ledzi i widz膮 ci臋 ze mn膮? Mog膮 pomy艣le膰, 偶e co艣 wiem. A mo偶e sama wygl膮dam niepozornie, a ty w艂a艣nie jeste艣 w dupie?
Kacper: Zaryzykuj臋.

Kacper: Audrey, przepraszam, mo偶e faktycznie nie powieniem ci tego m贸wi膰.
Nie wiem czemu pad艂o na ciebie. Sam nie bardzo rozumiem, co robi臋. Czu艂em.. nie wiem. Wydawa艂o mi si臋, 偶e mog臋 ci zaufa膰.
Audrey: Oczywi艣cie, 偶e mo偶esz. Martwi臋 si臋 tylko, 偶e nie艣wiadomie mnie w to wpl膮ta艂e艣..
Kacper: Masz m贸j numer. Jakby dzia艂o si臋 cokolwiek podejrzanego od razu dzwo艅, rozumiesz? Nie dam nikomu zrobi膰 ci krzywdy, ksi臋偶niczko.
Audrey: Czemu ci膮gle nazywasz mnie ksi臋偶niczk膮? Wcale ni膮 nie jestem.
Kacper: Bo si臋 rz膮dzisz.
Audrey: Wcale nie!
Kacper: Wcale tak.
Audrey: Zn贸w masz ten ton.
Kacper: No widzisz? Rz膮dzisz si臋.
Audrey: Ugh..
Kacper: Powinni艣my wraca膰, pogoda si臋 psuje.
Audrey: Racja, wracajmy.

Kacper: Wiesz.. nie powinni艣my si臋 wi臋cej widywa膰.
Audrey: Co?
Kacper: Tak b臋dzie najlepiej. Nie nale偶ysz do mojego 艣wiata..
Audrey: Oh, czyli jakiego? Bogatych dzieciak贸w z wielkimi domami?
Kacper: To nie tak, nie dramatyzuj, Chryste. Sama powiedzia艂a艣, 偶e boisz si臋 wpl膮tania w moje problemy.
Audrey: Tak, ale to nie znaczy艂o, 偶e masz si臋 ju偶 do mnie nie zbli偶a膰. Poza tym chodz臋 z Mi膮 na zaj臋cia. Co b臋dzie, je艣li zn贸w zaprosi mnie do waszego domu?
Kacper: Odm贸wisz.
Audrey: Nie masz prawa pozbawia膰 mnie znajomych.
Kacper: Jeste艣 niemo偶liwa.
Audrey: Wzajemnie.
Kacper: Ju偶 wiem czemu Mia ci臋 polubi艂a.
Audrey: Nie wydaje mi si臋. Nie by艂am do ko艅ca sob膮, gdy ostatni raz gada艂y艣my. W og贸le zazwyczaj inaczej si臋 zachowuj臋. Wyzwalasz we mnie najgorsze cechy.
Kacper: Kolejny pow贸d, 偶eby艣 trzyma艂a si臋 ode mnie z daleka.
Audrey: Ju偶 mi to kiedy艣 m贸wi艂e艣..
Kacper: Taa.. Musz臋 popracowa膰 nad siln膮 wol膮.
Audrey: Wol臋, gdy nie pracujesz.
Kacper: Ja chyba te偶.
_________________________________
Jak widzicie ten rozdzia艂 jest troch臋 inny (opr贸cz tego, 偶e kr贸tszy hihi). Chcia艂am spr贸bowa膰 czego艣 innego. Moim cichym zamiarem by艂o pozwolenie czytelnikowi na wi臋ksz膮 swobod臋 wyobra偶enia sobie jak reaguj膮 bohaterowie i co czuj膮. Mam nadziej臋, 偶e cho膰 troszk臋 mi si臋 to uda艂o. Nast臋pne rozdzia艂y b臋d膮 ju偶 w standardowej formie. Podzielcie si臋 w komentarzach, co my艣licie.
Buziaki,
SweetBee