Kacper:
Spacerujemy.
Audrey:
Pod g贸r臋? Strom膮? Poc膮c si臋? Jeste艣 sadyst膮?
Kacper:
Ciii.. Nikomu si臋 tym nie chwal臋.
Audrey:
Nie ucieszy艂a mnie ta odpowied藕. Daleko jeszcze?
Kacper:
Dopiero wysiad艂a艣 z samochodu, ksi臋偶niczko.
Audrey:
Ju偶 偶a艂uj臋.
Kacper:
呕e wysiad艂a艣?
Audrey 呕e
w og贸le wsiad艂am.
Kacper:
Po prostu id藕.
Audrey:
艁atwo ci m贸wi膰, wida膰 偶e jeste艣 tu nie pierwszy raz.
Kacper:
Zawsze z ciebie taka maruda?
Kacper:
O, jak mi艂o, nareszcie!
Audrey:
Co?
Kacper:
Przesta艂a艣 m贸wi膰.
Kacper:
Powa偶nie?
Kacper:
Obrazi艂a艣 si臋?
Kacper:
B臋dziesz tak sta膰? Mog臋 i艣膰 bez ciebie, a wtedy zostaniesz tu ca艂kiem sama, na
totalnym zadupiu w 艣rodku lasu. Mam rozumie膰, 偶e o tym marzysz?
Kacper:
Tak my艣la艂em.
Audrey:
Nie podoba mi si臋 tw贸j ton.
Kacper:
Ju偶 nie b臋d臋, psz臋 pani.
Audrey:
No i znowu to robisz!
Kacper:
Po prostu chod藕my, d艂uga droga przed nami.
Audrey: Dobrze,
je艣li zmienisz ton.
Kacper:
Nie m贸wisz powa偶nie.
Kacper:
Powa偶nie?
Kacper:
Okej, tak lepiej?
Audrey:
Jeszcze mina.
Kacper:
My艣lisz, 偶e b臋dziesz mn膮 dyrygowa膰?
Audrey:
Nie. Mamy r贸wne prawa, a z tego wynika, 偶e je艣li odnosz臋 si臋 do ciebie z
szacunkiem to oczekuj臋 tego samego w zamian.
Kacper:
Wow.
Audrey:
Szacunek to co艣 wyst臋puj膮cego w krajach cywilizowanych. I nie przeklinaj,
prosz臋.
Kacper:
Nie przeklinam.
Audrey:
Mo偶e nie na g艂os.
Kacper:
Co? Umiesz czyta膰 w my艣lach?
Audrey:
Nie musz臋, 偶eby widzie膰, co przed chwil膮 pozg艂o艣nie powiedzia艂e艣.
Kacper:
Ksi臋偶niczka nigdy wcze艣niej go nie s艂ysza艂a?
Audrey:
S艂ysza艂am, a偶 za cz臋sto i my艣l臋, 偶e niczym nie zas艂u偶y艂am na to, 偶eby艣 mnie nim
obrzuca艂.
Kacper:
Mo偶emy wr贸ci膰 do g艂贸wnego celu przyj艣cia tutaj?
Audrey:
Jasne, je艣li zastosujesz si臋 do moich pr贸艣b.
Kacper:
Super. Tak m贸wi臋 i tak膮 mam min臋. Pasuje?
Audrey:
Dzi臋kuj臋. Mo偶esz kontynuowa膰.
Kacper:
Jeste艣my tu ze wzgl臋du na bzdury jakie napisa艂a艣.
Audrey:
To nie by艂o o tobie, narcyzie.
Kacper:
艢miem w膮tpi膰.
Audrey:
No dobrze, by艂o inspirowane tym, co zobaczy艂am w mediach. Czemu tak ci臋 to
mierzi? Nigdzie nie poda艂am 偶adnych twoich danych, a wi臋kszo艣膰 jest wynikiem
mojej wyobra藕ni.
Kacper:
Wkurwia mnie dopowiadanie do czego艣 w艂asnej historii, wi臋c skoro trafi艂a si臋
okazja na o艣wiecenie kogo艣, nie zmierzam jej marnowa膰.
Kacper:
Sorry. Wkurza.
Audrey:
Sk膮d pomys艂, 偶e mnie to w og贸le interesuje. Mo偶e mam kompletnie gdzie艣 to, co
ty i tw贸j tatusiek wyrabiacie?
Kacper:
Wsiad艂a艣 do auta. Wystarczaj膮cy dow贸d, 偶e jeste艣 zainteresowana.
Kacper:
No w艂a艣nie.
Audrey:
Dobra, masz mnie. W takim razie prosz臋 bardzo, mo偶esz zacz膮膰 mnie o艣wieca膰.
Kacper:
Ojciec zawsze robi艂 szemrane interesy – a to sprzedawa艂 co艣 na boku, a to bra艂
艂ap贸wki.. W ko艅cu sko艅czy艂 na narkotykach – i to akurat ta prawdziwa cz臋艣膰
historii. Moja rodzina jest w posiadaniu kilku klub贸w w mie艣cie. Ojciec chcia艂 „rozszerzy膰
wachlarz us艂ug”, wi臋c bez wiedzy wsp贸lnik贸w zacz膮艂 sprowadza膰 prochy.
Audrey:
Ale sk膮d o tym w og贸le wiesz?
Kacper: Wyluzuj,
ja nie bra艂em. Kiedy艣 wr贸ci艂 do domu ca艂kiem na膰pany. Chwali艂 mi si臋 jak膮
rewolucj臋 uda艂o mu si臋 zrealizowa膰. By艂em przera偶ony. Nie ma dla mnie nic
wa偶niejszego ni偶 Mia i mama. Wiedzia艂em, 偶e nic dobrego z tego nie wyniknie.
Zachowywa艂 si臋 jak ob艂膮kany. Nie m贸g艂 usiedzie膰 w miejscu, ci膮gle wyci膮ga艂 do
mnie 艂apy ca艂y nabuzowany. Robi艂em si臋 coraz bardziej wkur..rzony, wi臋c
wyszed艂em si臋 przej艣膰 i to wszystko przemy艣le膰. Zostawi艂em go tam samego..
Kacper:
Ja nie.. nie pomy艣la艂bym nawet, 偶e on mo偶e.. 偶e by艂by zdolny..
Audrey: Wszystko
w porz膮dku?
Audrey: Wiesz,
je艣li nie chcesz to naprawd臋 mo偶emy na tym sko艅czy膰. I tak bardzo du偶o mi
powiedzia艂e艣..
Kacper:
Nie, pozw贸l mi. Musz臋 to w ko艅cu komu艣 powiedzie膰..
Audrey:
Okej..
Kacper:
Gdy wr贸ci艂em do domu ojca ju偶 nie by艂o. Mimo to mia艂em w g艂owie plan. Wiedzia艂em
ju偶 co musz臋 zrobi膰.
Audrey:
To ty na niego donios艂e艣?
Kacper:
Tak.
Audrey: I
dlatego nie zeznajesz?
Kacper: Zeznawa艂em.
Audrey:
Ale przecie偶 pisali, 偶e odm贸wi艂e艣.. nie bardzo rozumiem.
Kacper:
Gdyby dostawcy ojca dowiedzieli si臋 kto nas艂a艂 na nich psy ju偶 dawno by艂bym
martwy razem z Mi膮 i mam膮. Seriale niczego ci臋 nie nauczy艂y, ksi臋偶niczko? Nie
zadziera si臋 z takimi lud藕mi.
Audrey:
Dlaczego akurat ja? Czemu mi to m贸wisz? To nie s膮 informacj臋, kt贸rymi mo偶na si臋
dzieli膰 z pierwsz膮 lepsz膮 obc膮 osob膮. Nie powinnam o tym wiedzie膰, Kacper.
Kacper:
Nie wygl膮dasz na szpiega mafii narkotykowej.
Audrey:
To co z tego? A je艣li kto艣 ci臋 艣ledzi i widz膮 ci臋 ze mn膮? Mog膮 pomy艣le膰, 偶e co艣
wiem. A mo偶e sama wygl膮dam niepozornie, a ty w艂a艣nie jeste艣 w dupie?
Kacper:
Zaryzykuj臋.
Kacper: Audrey,
przepraszam, mo偶e faktycznie nie powieniem ci tego m贸wi膰.
Nie wiem
czemu pad艂o na ciebie. Sam nie bardzo rozumiem, co robi臋. Czu艂em.. nie wiem.
Wydawa艂o mi si臋, 偶e mog臋 ci zaufa膰.
Audrey:
Oczywi艣cie, 偶e mo偶esz. Martwi臋 si臋 tylko, 偶e nie艣wiadomie mnie w to wpl膮ta艂e艣..
Kacper:
Masz m贸j numer. Jakby dzia艂o si臋 cokolwiek podejrzanego od razu dzwo艅,
rozumiesz? Nie dam nikomu zrobi膰 ci krzywdy, ksi臋偶niczko.
Audrey:
Czemu ci膮gle nazywasz mnie ksi臋偶niczk膮? Wcale ni膮 nie jestem.
Kacper: Bo
si臋 rz膮dzisz.
Audrey:
Wcale nie!
Kacper:
Wcale tak.
Audrey:
Zn贸w masz ten ton.
Kacper:
No widzisz? Rz膮dzisz si臋.
Audrey:
Ugh..
Kacper:
Powinni艣my wraca膰, pogoda si臋 psuje.
Audrey:
Racja, wracajmy.
Kacper:
Wiesz.. nie powinni艣my si臋 wi臋cej widywa膰.
Audrey:
Co?
Kacper:
Tak b臋dzie najlepiej. Nie nale偶ysz do mojego 艣wiata..
Audrey:
Oh, czyli jakiego? Bogatych dzieciak贸w z wielkimi domami?
Kacper: To
nie tak, nie dramatyzuj, Chryste. Sama powiedzia艂a艣, 偶e boisz si臋 wpl膮tania w
moje problemy.
Audrey: Tak,
ale to nie znaczy艂o, 偶e masz si臋 ju偶 do mnie nie zbli偶a膰. Poza tym chodz臋 z Mi膮
na zaj臋cia. Co b臋dzie, je艣li zn贸w zaprosi mnie do waszego domu?
Kacper:
Odm贸wisz.
Audrey:
Nie masz prawa pozbawia膰 mnie znajomych.
Kacper:
Jeste艣 niemo偶liwa.
Audrey:
Wzajemnie.
Kacper:
Ju偶 wiem czemu Mia ci臋 polubi艂a.
Audrey: Nie
wydaje mi si臋. Nie by艂am do ko艅ca sob膮, gdy ostatni raz gada艂y艣my. W og贸le
zazwyczaj inaczej si臋 zachowuj臋. Wyzwalasz we mnie najgorsze cechy.
Kacper: Kolejny
pow贸d, 偶eby艣 trzyma艂a si臋 ode mnie z daleka.
Audrey:
Ju偶 mi to kiedy艣 m贸wi艂e艣..
Kacper:
Taa.. Musz臋 popracowa膰 nad siln膮 wol膮.
Audrey:
Wol臋, gdy nie pracujesz.
Kacper: Ja
chyba te偶.
_________________________________Jak widzicie ten rozdzia艂 jest troch臋 inny (opr贸cz tego, 偶e kr贸tszy hihi). Chcia艂am spr贸bowa膰 czego艣 innego. Moim cichym zamiarem by艂o pozwolenie czytelnikowi na wi臋ksz膮 swobod臋 wyobra偶enia sobie jak reaguj膮 bohaterowie i co czuj膮. Mam nadziej臋, 偶e cho膰 troszk臋 mi si臋 to uda艂o. Nast臋pne rozdzia艂y b臋d膮 ju偶 w standardowej formie. Podzielcie si臋 w komentarzach, co my艣licie.
Buziaki,
SweetBee